Norma jest ustaloną, ogólne przyjętą zasadą postępowania, dyrektywą, wyznaczającą obowiązek określonego zachowania się w danej sytuacji. Wyróżniamy następujące kategorie norm: - normy prawne, - moralne, - obyczajowe, - religijne. Normy prawne to reguły zachowania, skonstruowane na podstawie przepisów prawa. To, co zrobił, jest zrozumiałe i akceptowalne. Jego żona zostanie uratowana, ale on będzie musiał iść do więzienia, bo popełnił przestępstwo. W końcu ci, którzy łamią prawo, muszą zostać ukarani, inaczej obowiązywałoby prawo dżungli. To, co zrobił, jest zrozumiałe. Kocha swoją żonę i zrobiłby dla niej wszystko. Zaliczka na podatek dochodowy – kalkulator. Dochód = przychód z działalności − (minus) koszty narastająco. Podstawa opodatkowania = Dochód − składki ZUS − strata z lat ubiegłych. Wysokość podatku = Podstawa opodatkowania x 12%. Podatek do zapłaty = Wysokość podatku − kwota zmniejszająca podatek − składki zdrowotne − ludzie rozumieją pod pojęciem moralności. Chodzi przy tym nie tylko o kwestię, co dla ludzi jest, a co nie jest moralne, lecz o to, jakiego rodzaju treści w ogóle stanowią domenę sądów moralnych, a więc moralnej ocenie podlegają. Tradycyjna psychologia moralności (zwłaszcza tzw. podejście poznawczo-rozwojowe – np. Kohlberg, TVN24 BiS Leczył niepłodność własnym nasieniem. Kelli Rowlette po przeprowadzeniu testów DNA ustaliła, że jej biologicznym ojcem jest lekarz, który leczył z niepłodności jej matkę CO TO JEST KARTA WARSZAWIANKI / KARTA WARSZAWIAKA, KARTA MŁODEJ WARSZAWIANKI / KARTA MŁODEGO WARSZAWIAKA? Karta warszawianki/ Karta warszawiaka i Karta młodej warszawianki/ Karta młodego warszawiaka to oferta zniżek transportowych, kulturalnych, edukacyjnych oraz sportowych stolicy. Uprawnienie (tzw. e-hologram) wgrywane jest na Spersonalizowaną Warszawską Kartę Miejską (SWKM) lub MalSR0w. Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!Ktoś zwróci mi za straty moralne? - Czyli opowiadanie Jacka Komudy "Mowa nienawiści pokutnika Duki" Pamiętacie aferę z Nową Fantastyką i opowiadaniem Jacka Komudy „Dalian, będziesz poćwiartowany” która wybuchła parę tygodni temu? Homofobiczne opowiadanie Komudy opublikowane w Nowej Fantastyce nie spodobało się czytelnikom, przez co wycofano cały numer. Redakcja Nowej Fantastyki przeprosiła i złożyła samokrytykę. Mogłoby się wydawać, że to koniec afery, ale nic bardziej mylnego. Miesiąc później część pisarzy postanowiła wystosować list otwarty, podpisali się pod nim – między innymi – Jacek Dukaj, Rafał Ziemkiewicz i Jacek Piekara. Jacek Piekara pisał w poście na Facebooku, że "Pisarz został zaatakowany przez aktywistów LGBT, którym nie spodobało się jego opowiadanie fantasy (sic!)." Ludzie broniący opowiadania „Dalian, będziesz poćwiartowany” mówią o tym, że było ono pastiszem "wyśmianiem stereotypów" albo komentarzem do naszej rzeczywistości. Jednak to gówno prawda. Dlaczego? Okazuje się, że Komuda w przeszłości popełnił jeszcze gorsze opowiadanie. Mówię tu o opowiadaniu opublikowanym przez Komudę na łamach "nowego napisu". Przeczytałem je wczoraj.... Ale jakim kosztem? Zacytuję tutaj post Jacka Dehnela. Mówi w nim ogólnie o fabule tego dziełka. "Jak się okazuje, przed rzygiem z "Nowej Fantastyki" Komuda wydał jeszcze jedno homofobiczne opowiadanie – w „nowym naPiSie”, ale na szczęście „nowego naPiSu” literalnie nikt nie czyta, a jego prestiż jako propagandowego pisemka PiSu jest zerowy. Jest tam jednak wszystko:- geje są słabi, tchórzliwi i kobiecy- homoseksualizm bierze się z molestowania seksualnego w dzieciństwie – przez „obcego” z krainy zepsucia (i edukacji), który w dodatku jest homoseksualizm „leczy się”, oczywiście skutecznie, z pomocą egzorcyzmów (śpiewanie „mowy nienawiści”, and I am not kiddin' you), tortur (którym towarzyszą kolejne wyzwiska, w czym Komuda zdecydowanie realizuje się jako erotoman-gawędziarz), w tym gwałtu żelaznym prętem - opisanego jako „przykra acz konieczna czynność”, choć sądząc po szczegółowym i grafomańskim opisie raczej jest to przyjemność dla Komudy nader przyjemna w deser: wegetarianizm to nieuleczalna „zgroza łojowa”, która zmienia człowieka w zwierzę pasące się na NF nie wiedziała o tym tekście (bo, jak pisałem, nikt nie czyta „nowego naPiSu”), ale teraz widać, że cała narracja o „pastiszu” kupy się nie trzyma. Zadanie na szóstkę: przeczytać esej Umberto Eco o „Ur-faszyzmie” i sprawdzić, której z czternastu cech wymienionych przez Eco teksty Komudy nie spełniają."To całkiem dobre podsumowanie. Jak już wspominałem, wczoraj przeczytałem opowiadanie, o którym była mowa w poście. Nie wiem, jak przez nie przebrnąłem (prawdopodobnie mam w sobie coś z masochisty), ale przeczytałem i notowałem moje myśli w dokumencie, który ma trzydzieści dziewięć stron, (wkleiłem tam większą część opowiadania). Moje komentarze bynajmniej nie są literackie. Na końcu tekstu zostawię link do tego dokumentu. Teraz mam zamiar zacytować fragmenty opowiadania Komudy, które potwierdzą słowa Dehnela. Zacznijmy od... "- geje są słabi, tchórzliwi i kobiecy""Młodzieniec, który wlazł na jodłę był chudy, blady, długowłosy. Oblicze miał gładkie, przerażone jak u dziewicy. Dyszał ciężko i patrzył: najpierw pod nogi, potem na prześladowców. Więcej jednak na nich.""- homoseksualizm bierze się z molestowania seksualnego w dzieciństwie – przez „obcego” z krainy zepsucia (i edukacji), który w dodatku jest nauczycielem." "– Godko, Godko! – wyszeptał mu prawie do ucha Jaksa – Kto to jest Dukkar? Spotkałeś go kiedyś? Mów!– Siedzimy w komnacie ojca – wycharczał Godko nie swoim głosem.– Gdzie?– W Żamojdzie, we dworze, koło paleniska. Schylam się nad woskową tabliczką…– A Dukkar?– Siedzi przy mnie. Blisko; tak blisko – pokazuje.– Co ci pokazuje?– Rezy – jak dźwięki z gardła człowieka. Potem ja zapisuję na płachcie brzozowej kory.– Uczy cię… pisać? Doprawdy?– Składać głoski. Na Jessę! – Godko szarpnął się na łożu – drzwi otwierają się z trzaskiem. On wchodzi!– Dukkar?– Nie, ojciec! Wchodzi, wpada raczej, uderza w stół, wyrywa mi zwoje kory, krzyczy – Godko kulił się na łożu, zasłaniając uszy dłońmi.– Dlaczego?!– Hańba rycerzowi znać pismo jak jakiś klecha, albo pokutnik. Nie rezami, ale ciosami miecza podpisujemy pergaminy i zwoje.– Co się dalej dzieje? Mów.– Ojciec mnie łapie… wymierza karę. Zabiera… Do braci, do giermków. Rzucają mi drewniany miecz, każą ćwiczyć. Przewracam się – obśmiewają mnie!– Gdzie jest Dukkar?– Przekradam się pomału do niego. Siedzimy razem i… - Godko zadrżał, zadygotał, potem uspokoił się, odetchnął, wyprężył.– Pociesza mnie. Kładzie rękę na głowie, potem na nodze, głaszcze i uspokaja.– Co z ojcem?– Nie ma go. Nasze szczęście.– Skąd przyszedł Dukkar? Opisz mi go.– Wysoki, piękny, gładki. W zwykłej tunice. Mówi dziwnie, ale miło. Nie krzyczy na mnie, nie ubliża, nie zmusza mnie do ćwiczeń, gdzie wdycham gryzący piach chłostany pogardą i śmiechem braci i czeladzi.– Skąd przybył? Pamiętasz? To Lędzic?– Zza morza, do którego wpada Duna, z kraju, gdzie nigdy nie spada śnieg, jest żółto i purpurowo…– Taurydyka. Ląd odmieńców, biesów, wolności przekutej w tyranię gorszą niż u Hungurów. Posłuchaj Godko, ja już wszystko wiem. On cię zmienił. Dukkar, twój nauczyciel. On sprawił, że tutaj jesteś. Przez niego opętał cię demon.– Był taki dobry – zaszlochał Godko. – Jak mój prawdziwy ojciec.– Musisz go przegnać. Zwalczyć w sobie i wypędzić. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Dopiero wtedy będziesz wolny i zdrowy. Taurydzi to plugawe psy; wieki temu zagnaliśmy ich do morza – nie mogli obronić się przed nami, więc teraz próbują rozsiewać nasiona plugastwa.– Nie chcę się go pozbywać – załkał Godko. – Kto mi zostanie, jeśli nie Dukkar?– Dukkar nie był dla ciebie dobry. Nie, to nie tak. Zdeprawował cię, stworzył odmieńcem. Zniszcz go w sobie, a ojciec nie będzie dłużej się gniewał.– Nie chcę do ojca! Niech idzie do… Otchłani, w paszczę Wołosta. Niech po wieczność obraca słupem świata i Gwiazdą Okólną. Nie chcę go, boję się! Dukkar jedyną osłoną.– Dukkar zabije cię, bo nigdy nie opuścisz Samotni. Pozwól sobie pomóc, próbowałem osłonić cię przed nim, ale bez twej pomocy nie dam rady biesowi.– Nie wrócę do ojca.– Więc się go potem wyrzeknij!– Jest za silny. Nie chcę! Nieeee!– Obronię cię przed nim, jeśli wyrzucisz z serca biesa, jeśli będziesz z nim walczył i pokonasz. Obiecuję ci to. Nie wrócisz już do Jakusza Starszego i Żamojdy. Ale nie zmarniejesz tu, nie uczynią z ciebie kolejnego szaleńca zamkniętego w klatce.– Nie wierzę."Teraz "najlepsza" część. "- homoseksualizm „leczy się”, oczywiście skutecznie, z pomocą egzorcyzmów (śpiewanie „mowy nienawiści”, and I am not kiddin' you), tortur (którym towarzyszą kolejne wyzwiska, w czym Komuda zdecydowanie realizuje się jako erotoman-gawędziarz), w tym gwałtu żelaznym prętem - opisanego jako „przykra acz konieczna czynność”, choć sądząc po szczegółowym i grafomańskim opisie raczej jest to przyjemność dla Komudy nader przyjemna w opisywaniu.""– Zaczniemy od klatki bólu – powiedział brat Duka, rozkładając szeroko ręce. – Tam, bracie Godko pozbędziesz się przyrodzonej pychy rodzaju ludzkiego i w pokorze przyjmiesz wyroki Jakusza stał między nimi tylko w lnianej koszuli, spodniach i dowiązanych do nich nogawicach. Drżał; było zimno. Ojciec spoglądający zza pleców pątników też czuł ściskanie w dołku. Wcześniej zdawało mu się, że pod Radunicą są tylko skały, względnie dziury i wnęki wyrąbane w ścianach jaru, w którym płynęła Sanna. Kościelisko, gdzie składano ciała pokutników spuszczając na sznurach drewniane platformy z góry, słońce i wiatry obracały je potem w wyschnięte truchła. Jednak bracia sprowadzili ich głęboko pod zbór. Do korytarzy wykutych w skałach, o przejściach rozszerzających się ku górze jak trapez. Takie otwory były pamiątką po mrówczej pracy stolemów, po których ludzie przejęli prawie ruiny miast, podziemia i budowle.– Bracie Machelu! – ciągnął Duka. – Sprawdź czy w tym nieszczęśniku na pewno zalęgły się ziarna występku Wołosta. Śmiało, rozpoznaj w nim niegodziwe skłonności, gwałcące prawa Jessy!Spomiędzy pokutników wystąpił niski, pleczysty człowiek. Na piersi wisiał mu długi, drewniany kołek na sznurze. Szedł z głową – jak wszyscy – okrytą czarnym, śpiczastym kapturem, ale trzymał ją cały czas pochyloną do przodu, co upodobniało go trochę do węszącego szczura. Niespodziewanie objął Godka od tyłu, przytulił, szerokie, wielkie ręce jak różowe robaki powędrowały wokół pleców, na brzuch młodzieńca i niżej…– Nie chcę! – szarpnął się Godko. – Zostawcie! Niech mnie nie dotyka!Sprzeciw nie zdał się na nic. Dwaj bracia chwycili go za ramiona, wykręcili, aż jęknął, przechylony w przód, z ciałem wygiętym w łuk.– Jest… ciepły – wycharczał Machel. – Nadaje się, a jeszcze jak!– Do klatki z nim!Klatka już czekała – z dębowych balików, powiązanych powrozami, zbitych zardzewiałymi bretnalami. Na dole połączona była z okutymi żelazem trybami przekładni, jak w młynie, a te z kolei – poprzez koło z wielkim kołowrotem. Stało tam już dwóch pątników.– Co mi robicie! – krzyczał Godko, kiedy nieśli go do klatki. Chciał się postawić, ale mieli o wiele większe doświadczenie niż młodzieniec; nie pozwolili mu złapać za drewniane pręty, nie dali wierzgać ani szarpać się.– Ojcze! Ojcze! Nie pozwól im na to! Za co! Za co mi to robicie?– Ciiiii, synu – wysyczał Jakusz. – Poddaj się woli Praojca. Raz wreszcie bądź mężczyzną!Wcisnęli go do klatki jak łachman. Zatrzasnęli drzwiczki, przycinając palce, aż zakrzyczał. Przez chwilę walił pięściami w pręty – do chwili, kiedy na znak Duki dwaj pokutnicy zaczęli kręcić kołowrotem. Klatka obróciła się – raz, drugi. Coraz szybciej, coraz mocniej, aż usłyszeli stukot miotającego się Godka. Ruch był tak szybki, że prawie zamazywały się zarysy prętów, sznurów, okuć…Godko wytrzymał chwilę i dłużej. Więzienie było wąskie, ciasne, nie mógł położyć się, jedyne, co mu pozostawało, to skulić się, trzymając pręty klatki, opuścić głowę jak najniżej.– Nieee! – zakrzyknął. – Przestańcie!– Odmieńcze, przydupniku Wołosta flokiem nieprawym trącanego! – zaintonował brat Duka mowę nienawiści. – Wyrzeknij się występku, porzuć złe myśli, skieruj je ku modlitwie, ku naprawie twego parchatego, śmierdzącego ciała. Cały jesteś jedną wielką piczą pełną podłego smrodu. Wyrzuć go z siebie, wznieś się, obmyj i oczyść. Porzuć chuć odmieńczą, nie myśl o niej. Smrodliwe, pełne występku jest cielsko mężczyzny. Pomyśl o niewieścim, które rozkwita jak kwiat potrzebujący! Obmyj się! Oczyść! Godko, ty przeklęty Godko!– Odmieniec! Odmieniec! – dyszeli pątnicy kręcący było jak szaleństwo; obłędny taniec – miarowy stukot i trzask zębatych kół, szum i skrzyp obracającej się klatki. Szybki, bezustanny! Bez już się nie szamotał, jedynie jęczał, trząsł się, ruch klatki był jednak tak szybki, że nie sposób było w ogóle coś zobaczyć.– Oczyśćcie go, bracia! Zmyjcie plugawe nasienie Wołosta. Dalejże, niech stanie się biały jak za dnia narodzin!""Trzeciego dnia już się nie szarpał, nie krzyczał, nie walczył z nimi. Jęczał co pewien czas. I kiwał głową w tył i w przód, dopóki go nie unieruchomili. Najpierw związali mu ręce z przodu – skrzyżowane na piersi, a potem zaczęli zawijać całego w mokre płachty płótna. W pasy – ciasno jak tylko mogli, niczym dziecko w betach. Znów zajęczał, przeciągle, jak zwierzę, jakby brakowało mu uderzył pięścią w drzwi, zajrzał przez okienko. Tym razem nie dopuścili go do ceremonii.– Godko, jak tam?! – zagadał niepewnie. – Lepiej? Żyjesz, daj znać?!Z trzaskiem jeden z pokutników zamknął od wewnątrz otwór, nie zważając na obecność żupana. Jakuszowi pozostało zatem stać – jak dziad po prośbie – i tylko co jakiś czas stukać i słuchać, przyciskając ucho do starych, okutych żelazem ich drugiej stronie brat Duka wziął w rękę długi, żelazny pręt zakończony miedzianym zwieńczeniem uformowanym na kształt męskiego przyrodzenia. Obejrzał go bez żalu, bez lęku.– Obróćcie go na plecy i trzymajcie! – potem przystąpił do pleców dygocącego Godka i rozpoczął przykrą, acz konieczną czynność.– Poczuj, psi synu, żałosny dupniku pogan, jak pogrąża się w tobie ohydny, zimny jak lód i śmierdzący kuś Wołosta. Jak plugawi twe ciało od wewnątrz, rozrywa ci patrochy. Niczym innym nie jesteś, jak złachmanioną, męską, kokotą biesa, pełną żałości i występku przeciwnego naturze. Pozbądź się go, wyrzuć z ciała, przeklnij! Wyrzuć nasienia zła i występku! Nuże, znajdź w sobie siłę! Godko! Ojciec cię słucha!Młody Boguta tylko jęczał. Raz za razem.""Na deser: wegetarianizm to nieuleczalna „zgroza łojowa”, która zmienia człowieka w zwierzę pasące się na trawie.""Pod wieżą skradał się na czworakach jakiś oberwaniec, uwiązany za szyję sznurem do ściany. Jak zwierzę schylał się w dół i… jadł trawę, wyrywając ją garściami z dziedzińca, gdzie rosła bujnie, bo chodzono tylko po wydeptanych ścieżkach.– Oto nieszczęśnik – powiedział Duka – chory na zgrozę łojową, ciężką chorobę objawiającą się wstrętem do mięsa. Nie jadł go przez całe lata żywiąc się roślinami jak krowa czy owca i w końcu zmienił się w zwierzę. Dziś jada tylko trawę, stracił rozum, zapomniał, kim był. Chcieliśmy go ratować – leczyć. Było za późno. Skąd wiesz czy nie za późno jest u twego syna.– Nie jest!"Pewnie znajdzie się ktoś, kto powie: "Ale to jest wyrwane z kontekstu!" Po pierwsze nie ma tu czego wyrywać... Po drugie możesz sam przeczytać całość opowiadania, do którego link zostawię na końcu. Chociaż nie polecam – nie warto. Podsumowując... opowiadanie "Mowa nienawiści pokutnika Duki" jest skrajnie homofobiczne i obrzydliwe. Propaguje pseudonaukową "terapię" konwersyjną, która – cytując Wikipedię: "Poddawanie osób „terapii” wyrządza im długoterminowe szkody, do których zaliczają się np. w wyniku lobotomii,zespół lęku uogólnionego,poczucie winy lub wstydu,paramnezja,poczucie zakłopotania,dysonans poznawczy,(..)"I ta lista ciągnie się dalej... (dam na końcu link do Wikipedii). No i jeszcze parę zdań na zakończenie... Jak pisał Dehnel, ta cała gadka o pastiszu rozsypuje się w drobny mak... Technicznie opowiadanie jest świetne, ale – jak to mówią – gówno owinięte w papierek dalej jest gównem. Inaczej mówiąc gdy treść jest zła nie uratują jej technikalia... Pozdrawiam...Link do postu Jacka Dehnela: Jacka Komudy "Mowa nienawiści pokutnika Duki" list pisarzy "Mowa nienawiści pokutnika Duki" z moimi komentarzami Terapia konwersyjna i bonus... streszczenie opowiadania "Dalian, będziesz ćwiartowany!" Subiektywista może twierdzić, że prawo moralne to tak naprawdę sprawa naturalnego instynktu. To instynkt sprawia, że zwierzęta zachowują się we właściwy dla nich sposób. Tak samo człowiek wyposażony jest w różne instynkty, które kierują jego działaniem. Jakie instynkty mogłyby odpowiadać za to, co nazywamy moralnością? Na przykład stadny, macierzyński, seksualny. Jak działa instynkt? Sprawia on, że odczuwamy silne pragnienie, aby postąpić w pewien konkretny sposób. Na przykład instynkt stadny będzie w nas powodował silne pragnienie pomocy innemu człowiekowi w potrzebie, a macierzyński wywołuje nieodpartą chęć opieki i troski o swoje potomstwo. Clive Staples Lewis zwracał jednak uwagę, że czym innym jest pragnienie niesienia pomocy w określonej sytuacji, a czym innym uczucie, że powinniśmy komuś pomóc niezależnie od tego, czy chcemy to zrobić, czy nie. Oprócz instynktu stadnego działa w nas także instynkt samozachowawczy. W tej samej sytuacji działają więc dwa instynkty, dwa różne pragnienia, ale jest jeszcze coś zupełnie innego: Załóżmy, że słyszysz wołanie o pomoc osoby będącej w niebezpieczeństwie. Prawdopodobnie odczujesz wtedy dwa pragnienia – jedno będzie pragnieniem udzielenia pomocy (wynikającym z naszego instynktu stadnego), drugie pragnieniem uniknięcia niebezpieczeństwa (wynikającym z instynktu samozachowawczego). Obok tych dwóch impulsów znajdziesz w sobie coś trzeciego, co mówi, żeby pójść za impulsem niesienia pomocy, natomiast impuls ucieczki stłumić. To coś, co rozsądza pomiędzy dwoma instynktami i decyduje, który z nich jest pożądany, nie może samo być jednym z nich1Clive Staples Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, tłum. Piotr Szymczak, Media Rodzina, Poznań 2002, s. 23-24. . W sytuacji, gdy pomoc innemu może zagrozić naszemu życiu, oprócz dwóch rożnych instynktownych uczuć – chęci pomocy i obawy o swoje życie – pojawia się coś jeszcze. To coś domaga się wybrania realizacji instynktu nakazującego niesienia pomocy oraz stłumienia instynktu samozachowawczego. Mamy więc dwa naturalne instynkty, dwa przeciwne pragnienia, każde z nich domaga się realizacji i stłumienia tego drugiego. A jednak istnieje jeszcze coś i to coś nie jest żadnym z tych instynktów. To coś nakazuje wybrać jeden z nich. Samo jest więc czymś zupełnie innym, należy do innego rodzaju niż instynkty. Tym czymś jest właśnie prawo moralne, które nakazuje wybranie realizacji tego, a nie innego instynktu. Same instynkty nie odpowiadają za odczucie, że jakieś działanie jest słuszne. Lewis odwoływał się do metafory klawiszy fortepianu (instynktów) i nut (prawa moralnego): Równie dobrze można twierdzić, że nuty, które w danej chwili każą naciskać ten, a nie inny klawisz fortepianu, same są jednym z klawiszy. Prawo moralne podaje melodię, którą mamy grać – nasze instynkty to jedynie klawisze fortepianu2Tamże, s. 24. . Ale może po prostu to silniejszy instynkt wygrywa? W rzeczywistych sytuacjach, na co Lewis zwracał uwagę, okazuje się, że prawo moralne nakazuje wybrać realizację słabszego instynktu. Gdy ktoś tonie, możemy pójść za silniejszym instynktem samozachowawczym albo pomóc tonącemu, choć bardziej pragnęlibyśmy nie narażać swojego życia. Prawo moralne domaga się udzielenia pomocy, czyli opowiedzenia się po stronie instynktu słabszego. Niezależnie od naszych instynktownych pragnień uczucie związane z prawem moralnym wskazuje wybór tego, co właściwe i słuszne, a nie tego, co akurat silniej odczuwane. Postępowanie słuszne i niesłuszne nie opiera się więc na żadnym biologicznym instynkcie. Ale może istnieje taki instynkt biologiczny, który jest naczelną zasadą postępowania, który zawsze bezwarunkowo należy realizować i to właśnie do niego sprowadza się prawo moralne? Postępowanie zgodnie z nim zawsze odczuwalibyśmy jako słuszne. Zdaniem Lewisa nie istnieje żaden taki instynkt i to niezależnie od tego, z jak wzniosłymi uczuciami miałby być kojarzony. Błędem jest sądzić, że niektóre z naszych impulsów – powiedzmy miłość macierzyńska czy patriotyzm – są dobre, inne zaś, jak seks czy instynkt walki, są złe. Możemy jedynie stwierdzić, że sytuacje, w których instynkt walki czy pożądanie seksualne powinny zostać powściągnięte, zdarzają się częściej niż takie, w których powściągnąć należy miłość macierzyńską czy patriotyzm3Tamże, s. 24-25.. Niekiedy obowiązkiem małżonka jest rozbudzać instynkt płciowy, a nieraz tłumić. Żołnierz powinien czasami rozbudzać skłonność do walki, a innym razem ją hamować. Są sytuacje, gdy miłość matczyna może prowadzić do niesprawiedliwego traktowania innych lub do szkodzenia własnemu dziecku. Miłość do ojczyzny może przyczyniać się do niesprawiedliwego traktowania ojczyzn innych ludzi. Żaden z tych instynktów nie jest zatem wyznacznikiem tego, co moralne. Prawo moralne nie jest więc żadnym pojedynczym instynktem. Prawo moralne kieruje instynktami. SPRAWY FRANKOWE . no-repeat center center; background-size: cover;"> Odszkodowanie za straty moralne, to obok odszkodowań za poniesione straty materialne, najczęściej przyznawana przez sądy forma rekompensaty. Aby jednak uzyskać tego rodzaju świadczenie, niezbędne jest spełnienie kilku warunków oraz zgromadzenie niezbędnej dokumentacji. Czym w ogóle są straty moralne? Kiedy w ich przypadku można liczyć na odszkodowanie i co należy zrobić, by otrzymać pieniądze? Przyjęło się, że odszkodowanie należy się osobom, które w wyniku jakiegoś zdarzenia poniosły przede wszystkim straty materialne lub fizyczne. Tymczasem, bardzo często zdarza się, że poza utratą różnego rodzaju dóbr o określonej wartości pieniężnej, często pojawiają się również szkody niematerialne. Za takie należy uznać właśnie straty moralne. W ogólnym rozumowaniu, mają one związek z emocjami oraz ludzką psychiką. Wynik jakiegokolwiek tragicznego wydarzenia, który niekorzystnie wpływa na zdrowie psychiczne osoby poszkodowanej, może zostać uznany przez sąd właśnie jako strata moralna. Co ważne – przysługuje za nią w takim przypadku odpowiedniej wielkości odszkodowanie, a będąc bardziej precyzyjnym – zadośćuczynienie. Jego wysokość zależy od wielkości doznanej krzywdy, stopnia cierpień psychicznych oraz czasu ich trwania. Niestety, mimo tego, że sądy coraz przychylniej przyznają wysokie świadczenia za straty moralne, udowodnienie ich poniesienia wymaga cierpliwości oraz zgromadzenia odpowiedniej dokumentacji. Przykłady strat moralnych Straty moralne mogą przybrać różną formę. Nie ma tak naprawdę jednego schematu możliwych szkód, które kwalifikuje się w ten sposób. Stratą moralną będzie np. załamanie nerwowe będące wynikiem utraty możliwości wykonywania jakiegoś zawodu lub uprawiania sportu. Innym przykładem jest uszczerbek na psychice wywołany śmiercią kogoś bliskiego (chociażby rodziców). Za stratę moralną uznaje się także obniżoną samoocenę, będącą następstwem oszpecenia ciała czy mobbingu. Do skrajnych przypadków szkód niematerialnych zalicza się też zespół stresu pourazowego (PTSD). Przykładów strat moralnych można wymienić mnóstwo, a uznanie ich za kwalifikujące się do otrzymania zadośćuczynienia w głównej mierze zależy od przedstawionego w sądzie materiału dowodowego. Niezbędne dokumenty Jak zostało wspomniane, sprawy dotyczące odszkodowań za straty moralne, są z reguły dość trudne do udowodnienia. Absolutną podstawą jest zgromadzenie odpowiedniej dokumentacji. W pierwszej kolejności osoba poszkodowana powinna przygotować specjalnie oświadczenie krzywdy. To pismo o osobistym charakterze wskazujące na psychiczne oraz emocjonalne konsekwencje określonego zdarzenia. Oświadczenie powinno przedstawiać, jak tragiczne zajście odbiło się na życiu prywatnym oraz zawodowym poszkodowanego, a także z jakimi niedogodnościami się to wiązało. Niezbędne jest też przedstawienie w sądzie dokumentów wystawionych od lekarza psychiatry. To na ich podstawie sąd może stwierdzić, że przedstawiony przez poszkodowanego stan rzeczy ma faktycznie miejsce. Im więcej tego rodzaju zaświadczeń zostanie zgromadzonych, tym większa szansa na uzyskanie odpowiedniego świadczenia. Jak oszacować wysokość odszkodowania za straty moralne? Wysokość odszkodowania za straty moralne ma charakter uznaniowy. Nie ma żadnych sztywnych widełek z kwotami, jakie należą się poszkodowanemu w danej sytuacji. Sąd musi indywidualnie przeanalizować konkretny przypadek, zwrócić uwagę na wiek osoby starającej się o świadczenie, wziąć pod uwagę rodzaj traumy, z jaką się zmaga, a także czas jej trwania. Odszkodowanie za straty moralne ma jeden główny cel – stanowi ono realną pomoc dla poszkodowanego, by był on w stanie w możliwie najkrótszym czasie odnaleźć się w nowej dla niego rzeczywistości, jaka nastała po przeżyciu tragicznego zdarzenia. Odszkodowanie za straty moralne – dlaczego warto zwrócić się po pomoc prawną? Samodzielna walka w sądzie o uzyskanie odszkodowania może być długa, a w przypadku braku doświadczenia prawniczego, istnieje duże ryzyko niepomyślnego jej zakończenia. Dlatego od razu warto zwrócić się po pomoc do doświadczonego na tym gruncie prawnika. Pomoże on skompletować niezbędną dokumentacje, doradzi, jak sporządzić np. wspomniane oświadczenie krzywdy, a także oszacuje, jakie są realne szanse na uzyskanie żądanych świadczeń. Co jest moralnie gotowe? Musiałeś słyszał od znajomych lubznajomy wymówka "Nie jestem gotowa na to moralnie". Ale co to znaczy być przygotowanym moralnie, czy nie jest gotowe? Z jakiegoś powodu jest to moralny, a nie jakaś nieuprzejmość, najczęściej powodem odmowy podjęcia działań, czasem niezbędnych ...Ze względu na stałą dzielnośćbyło zamieszanie: wielu ludzi postrzega moralność i moralność jako synonimy. "To niemoralne i niemoralne", ktoś woła, a słuchacze myślą: "To tak! Wstyd ... "Tymczasem synonim" moralności "nie jest" moralnością ", to jest nie wewnętrznym nastawieniem do życia sumieniem, ale" chce ", gotowości do działania. Tak więc, niemoralne - to oznacza i wykroczenia Weźmy, na przykład, cudzołóstwo. Jest niemoralny, ale nie niemoralny. Nierzadko jest gotowość do zmiany, czyli niezdolność do powściągliwości, do czynienia z uczuciami lub do nawiązania nowych relacji dopiero po zakończeniu poprzednich. Łatwiej jest przypomnieć sobie różnice, a w konsekwencji użyj słów zgodnie z ich przeznaczeniem na przykład wojskowy. Jest taki idiom: "Armia jest zdezorientowana". Jest używany do opisu sytuacji, w której żołnierze, ze względu na okoliczności, znaczne straty bojowe lub przed wyższymi siłami wroga, tracą zdolność do działania w sposób zorganizowany, składają się, a czasami uciekają. I znowu do różnicy moralności z moralności: łupanie, akty się, jest niemoralne, ponieważ jest haniebne (bez skrupułów), aby wykorzystać tę przewagę, aby kraść, łupać i gotowy Teraz, gdy ujemne wartości są brane pod uwagę,łatwo jest rozważyć pozytywne. Osoba widzi cel, osoba oblicza siłę, osoba podejmuje decyzję. Gotowość moralna oznacza, że ​​jednostka jest w pełni świadoma znaczenia rzekomego działania i odpowiedzialności za nią, ważyła zalety i wady i doszła do wniosku, że można podjąć konkretny akt lub przedsiębiorstwo. Moralnie gotowy - tak mówimy sobie, strojąc zwycięstwo, a nie tylko uczestnictwo. Chociaż ... "moralnie niezdolny" może być słyszany znacznie częściej. Po prostu dlatego, że ktoś, kto chce robić, robi, bez ostrzeżenia. Człowiek słabo - chce, przeciwnie, próbuje jakoś usprawiedliwić siebie, w tym przypadku - za pomocą pięknej kombinacji wyrazów. Przypadki nadużyć wobec indywidualnych pracowników to przykra rzeczywistość wielu firm, które zatrudniają ogromne ilości pracowników w różnych krajach. Jedna z takich historii wydarzyła się w Tesli (TSLA). Odszkodowanie w tym konkretnym przypadku może jednak szokować. Sąd federalny w San Francisco zdecydował, że Tesla musi zapłacić byłemu pracownikowi, Owenowi Diazowi, około 137 milionów dolarów po tym, jak miał być ofiarą rasistowskich zachowań pracując dla firmy, jak wynika z oświadczeń dla mediów wystosowanego przez prawników ofiary. Skład sędziowski przyznał odszkodowanie nawet większe, niż prawnicy żądali w tym przypadku, zasądzając 130 milionów dolarów odszkodowania za straty moralne i 6,9 miliona dolarów za cierpienie emocjonalne. Diaz, były pracownik kontraktowy, który został zatrudniony w największej na świecie firmie zajmującej się pojazdami elektrycznymi będącej we władaniu Elona Muska za pośrednictwem agencji rekrutacyjnej, w 2015 roku miał doświadczyć wrogiego środowiska pracy, w którym, jak powiedział sądowi, koledzy z pracy używali obraźliwych epitetów, a inni czarnoskórzy pracownicy mieli mówić, żeby "wrócił do Afryki". Zdarzały się też przypadki rasistowskiego graffiti w toaletach i innych rysunków na stanowisku pracy. Według prawników Diaza - którego sprawa połączyła siłę kilku kancelarii adwokackich - sprawa mogła się posuwać do przodu tylko dlatego, że pracownik nie podpisał żadnego z podsuwanych mu dokumentów w ramach postepowania arbitrażowego. Tesla stosuje obowiązkowy arbitraż, aby zachęcić pracowników do rozwiązywania sporów za zamkniętymi drzwiami, a nie na publicznym procesie, który jak

straty moralne co to jest